Wszystko przez tą Ewę,
co zerwała jabłko ,co wisiało na tym drzewie.
Lepiej żeby sobie wisiało, i samo spadło,
może by się go teraz lepiej jadło.
Rolnik jabłko z drzewa zrywa,
i nic kokosów mu nie przybywa.
Życie uratował mi profesor,
a ja żyje jak ten resor.
Jak dostawcze auto-dokładają na tą pakę,
raz mam zatwardzenie, a raz srakę.
Ciężko dycham, słabe płuca,
doktor mnie wkurza i wciąż poucza.
Lekarz od serduszka, czy specjalnej troski,
przepisuje mi coraz droższe proszki.
Przepisuje mi te tabletki i te proszki,
i pyta mi się , czy przejdę pieszo do innej wioski.
Długiem jestem obciążony,
a w portfelu , wciąż mało mamony
Ciągle tyje i wyglądam jak ta beka,
kiedy waga strzeli ino czekać
Może tyje z tych tabletek,
i wciąż pęka w szwach mój sweter.
I w tym życiu nie nadążam,
bo ten dług ciągle mnie obciąża.
I wciąż rośnie mi ten dług,
chodzę po mieście za żoną, jak ten pług.
Żeby kupić w sklepie coś tańszego,
bo jak masz dług, to nic gorszego.
Córka w Lewiatanie wieprzowinę sieka,
a ten co ma jej ulżyć, jak ten pies na tej mordzie szczeka.
Mówi skąd pieniądze wziąć,
on ma kasę a ty bądź co bądź.
I powiedz jej ty bracie,
a też się wyuczyła, i bije siekierą po blacie.
I już widać, jak fajnie jest niektórym w tym systemie,
jeszcze nic nie zrobił, usiadł sobie, ziewa ,drzemie.
Ino chyba wie jeden Bóg,
kiedy zniknie mi ten dług.
Na nagrobku pisze żył sto lat,
i temu chyba tak zadłużył świat,
co zerwała jabłko ,co wisiało na tym drzewie.
Lepiej żeby sobie wisiało, i samo spadło,
może by się go teraz lepiej jadło.
Rolnik jabłko z drzewa zrywa,
i nic kokosów mu nie przybywa.
Życie uratował mi profesor,
a ja żyje jak ten resor.
Jak dostawcze auto-dokładają na tą pakę,
raz mam zatwardzenie, a raz srakę.
Ciężko dycham, słabe płuca,
doktor mnie wkurza i wciąż poucza.
Lekarz od serduszka, czy specjalnej troski,
przepisuje mi coraz droższe proszki.
Przepisuje mi te tabletki i te proszki,
i pyta mi się , czy przejdę pieszo do innej wioski.
Długiem jestem obciążony,
a w portfelu , wciąż mało mamony
Ciągle tyje i wyglądam jak ta beka,
kiedy waga strzeli ino czekać
Może tyje z tych tabletek,
i wciąż pęka w szwach mój sweter.
I w tym życiu nie nadążam,
bo ten dług ciągle mnie obciąża.
I wciąż rośnie mi ten dług,
chodzę po mieście za żoną, jak ten pług.
Żeby kupić w sklepie coś tańszego,
bo jak masz dług, to nic gorszego.
Córka w Lewiatanie wieprzowinę sieka,
a ten co ma jej ulżyć, jak ten pies na tej mordzie szczeka.
Mówi skąd pieniądze wziąć,
on ma kasę a ty bądź co bądź.
I powiedz jej ty bracie,
a też się wyuczyła, i bije siekierą po blacie.
I już widać, jak fajnie jest niektórym w tym systemie,
jeszcze nic nie zrobił, usiadł sobie, ziewa ,drzemie.
Ino chyba wie jeden Bóg,
kiedy zniknie mi ten dług.
Na nagrobku pisze żył sto lat,
i temu chyba tak zadłużył świat,