Serce jak dwa brzuszki z drugiej szpic,
jak ten szpic ukłuje, nie cieszy cię nic.
Czasami piecze cię mostek,
boli cię czasem wyrostek.
Dwie nerki masz, bo jak jest potrzeba,
dzielisz się jedną , by zanieść uczynek do nieba.
Nogi masz dwie, bo na jednej trudno ustać,
jak w tym życiu ciężko jest sprostać.
Wszystko musi być do pary,
bo człowiek by był bez wiary.
Ręce od gestykulowania cię zabolą,
to język i usta swawolą.
I te oczy, co wszystko widzą,
i uszy co byle co słyszą i się wstydzą.
A palców mamy dziesięć,
liczymy nimi czy, starczy na następny miesiąc.
A włosów na głowie tyle,
jak widzę młodego to czoła chylę.
Biedna ta wątroba,
gdzie umiar w jedzeniu trzeba zachować.
Ten co ma dwie dziurki,
i ten co zadziera skórkę.
Organ powonienia, i ten
do tworzenia ludzkiego istnienia.
Najgorsza to ta dziura z tyłu,
co wydala tyle smrodu i pyłu.
Te organy w człowieku jakoś funkcjonują,
a te państwowe drożyzną nas rujnują.
jak ten szpic ukłuje, nie cieszy cię nic.
Czasami piecze cię mostek,
boli cię czasem wyrostek.
Dwie nerki masz, bo jak jest potrzeba,
dzielisz się jedną , by zanieść uczynek do nieba.
Nogi masz dwie, bo na jednej trudno ustać,
jak w tym życiu ciężko jest sprostać.
Wszystko musi być do pary,
bo człowiek by był bez wiary.
Ręce od gestykulowania cię zabolą,
to język i usta swawolą.
I te oczy, co wszystko widzą,
i uszy co byle co słyszą i się wstydzą.
A palców mamy dziesięć,
liczymy nimi czy, starczy na następny miesiąc.
A włosów na głowie tyle,
jak widzę młodego to czoła chylę.
Biedna ta wątroba,
gdzie umiar w jedzeniu trzeba zachować.
Ten co ma dwie dziurki,
i ten co zadziera skórkę.
Organ powonienia, i ten
do tworzenia ludzkiego istnienia.
Najgorsza to ta dziura z tyłu,
co wydala tyle smrodu i pyłu.
Te organy w człowieku jakoś funkcjonują,
a te państwowe drożyzną nas rujnują.